wtorek, 10 lipca 2012
Dzień 3
Nie wiem czy jutro będę ćwiczyć. Jestem na głodówce i na dodatek dostałam okres. A ja mam krwawienie jak z otwartej rany. Do tego jestem połamana jak babcia z reumatyzmem. Okropność...
Ale wytrzymałam. Od jutra powinno być już tylko łatwiej, z nie-jedzeniem.
Moja mama wie o tym. Zaprzestała protestów, bo wie, że zrobię to co sama uważam za słuszne. No w końcu co, ma mnie zmusić do jedzenia? Ona wie czego ja chcę, i wie też, jak trudno mi to osiągnąć tradycyjnymi metodami.
Ja się nie głodzę bo to lubię. Choć od pewnego czasu to też... gdybym chudła na diecie 1000 kcal czy więcej to jasne, nie ma problemu. Ale tak się nie dzieje, w ogóle NIC się nie dzieje. I to jest najgorsze.
Jeśli z tej głodówki wyjdę źle, rozbiję sobie wazon na głowie.
Cholernie podoba mi się ta bluza z myszką miki ;) Muszę sobie taką załatwić...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz